Czy miłość można zaplanować? To pytanie, które od wieków dręczy filozofów, poetów i zwykłych ludzi szukających swojego drugiego ja. Z jednej strony kultura masowa przepełniona jest romantyczną wizją losu, przeznaczenia i miłości od pierwszego wejrzenia, która przytrafia się niespodziewanie, jak grom z jasnego nieba. Z drugiej strony, nasze praktyczne, zorientowane na cel społeczeństwo zachęca nas do planowania niemal każdego aspektu życia – kariery, finansów, nawet emerytury. Gdzie w tym wszystkim znajduje się miejsce na miłość? Współczesna odpowiedź na to odwieczne pytanie coraz częściej brzmi: tak, miłość można, a nawet należy planować, a narzędziem do tego planowania stały się algorytmy. Współczesne aplikacje randkowe to nie są już proste katalogi profili, ale zaawansowane systemy inżynierii społecznej, które z naukową precyzją próbują rozwiązać najtrudniejszą z ludzkich zagadek – chemię między dwojgiem ludzi. Ich ambicja sięga daleko poza zwykłe dopasowanie wspólnych zainteresowań, jak podróże czy filmy. Dziś mierzą się z czymś znacznie bardziej złożonym: próbują zbudować matematyczny model ludzkiego serca, używając do tego ogromnych zbiorów danych, sztucznej inteligencji i zaawansowanej psychometrii. To podejście zakłada, że miłość, wbrew poetyckim wyobrażeniom, nie jest czystą magią, ale zjawiskiem, które podlega pewnym prawidłowościom, które można odkryć, zmierzyć i na ich podstawie formułować przewidywalne prognozy.
Podstawą działania tych zaawansowanych systemów są dane. Każde kliknięcie, każde przesunięcie palcem w prawo (lajk) lub w lewo (odrzucenie), czas spędzony na oglądaniu danego profilu, a nawet sposób formułowania wiadomości – wszystko to jest skrupulatnie zbierane i analizowane. Algorytmy nie śpią. Uczą się naszych preferencji z niemal chirurgiczną precyzją. Na początku mogą kierować się do Ciebie profilem opartym na podstawowych filtrach, które sam ustawiłeś – wiek, lokalizacja, wykształcenie. Ale z czasem, obserwując Twoje zachowanie, zaczynają dostrzegać znacznie subtelniejsze wzorce. Może okazać się, że nieświadomie częściej lajkujesz osoby, które na zdjęciach się uśmiechają, ale nie pokazują zębów. Albo że dłużej zatrzymujesz się na profilach osób, które w opisie wspominają o swoich psach, a nie kotach. Być może Twoją ukrytą preferencją jest konkretny kształt twarzy lub kolor oczu, którego nawet sam przed sobą nie jesteś w stanie zdefiniować. Algorytm nie musi tego rozumieć w ludzki sposób; wystarczy, że wykryje korelację. Im więcej danych mu dostarczysz, tym jego portret Twoich „typów” staje się pełniejszy i bardziej złożony. To nie Ty szukasz partnera – to algorytm, działając jak hiper-skuteczny swat, stale dopasowuje do Ciebie kandydatów, którzy maksymalizują prawdopodobieństwo Twojej pozytywnej reakcji. W ten sposób planowanie miłości sprowadza się do optymalizacji dopasowania na podstawie historycznych danych o Twoim zachowaniu.
Jednak prawdziwa rewolucja nie polega na analizie prostych preferencji wizualnych, ale na próbie zmierzenia osobowości i wartości. Niektóre zaawansowane platformy, jak np. okcupid w swoich wczesnych latach, słynęły z setek, a nawet tysięcy pytań, które użytkownicy mogli sobie nawzajem zadawać. Pytania te nie dotyczyły tylko „lubisz horror czy komedię romantyczną?”, ale zagłębiały się w sferę etyki, polityki, stylu życia i oczekiwań wobec związku. Algorytm analizował nie tylko Twoje odpowiedzi, ale także to, jakich odpowiedzi oczekiwałeś od potencjalnego partnera i jak bardzo były one dla Ciebie ważne. W ten sposób tworzona była wielowymiarowa mapa Twojej osobowości i systemu wartości. Inne portale randkowe idą o krok dalej i wykorzystują sprawdzone narzędzia psychologiczne, takie jak test Myers-Briggs Type Indicator (MBTI) czy Wielka Piątka (otwartość, sumienność, ekstrawersja, ugodowość, neurotyzm), aby sklasyfikować użytkowników. Logika jest prosta: pewne typy osobowości lepiej ze sobą współgrają niż inne. Ekstrawertyk może być lepszym matchem dla innego ekstrawertyka lub dla zrównoważonego introwertyka, podczas gdy dwa skrajne introwertycje mogą mieć trudność z inicjowaniem kontaktu. Planowanie miłości za pomocą algorytmów staje się więc grą w dopasowywanie puzzli osobowościowych, gdzie celem jest znalezienie osoby, której kształt idealnie uzupełnia nasze własne braki i wzmacnia nasze mocne strony.
Krytycy tego podejścia wskazują na jego fundamentalne ograniczenie – redukcjonizm. Czy naprawdę jesteśmy w stanie sprowadzić bogactwo i złożoność ludzkiej duszy, historię naszych doświadczeń, nasze niepokoje i marzenia, do zestawu danych i współczynników korelacji? Algorytm może przewidzieć, że dwie osoby o wysokiej sumienności i niskim neurotyzmie mają statystycznie większe szanse na stabilny związek. Ale czy jest w stanie uchwycić iskrę, która przeskakuje między ludźmi, kiedy opowiadają sobie głupie żarty? Czy może zmierzyć alchemię, która zachodzi, gdy dwie rany z przeszłości spotykają się i nawzajem uzdrawiają? Podejście algorytmiczne z założenia pomija czynnik przypadku, nieprzewidywalności i irracjonalności, które są nieodłącznym elementem miłości. Może prowadzić do sytuacji, w której odrzucamy kogoś, kto nie spełnia 5% naszego „profilu idealnego partnera”, a który w rzeczywistości mógłby być miłością naszego życia. W tym ujęciu, planowanie miłości poprzez algorytmy jest jak próba opisania symfonii Beethovana za pomocą wykresu fal dźwiękowych – oddajemy jej obiektywne właściwości, ale całkowicie gubimy jej piękno, emocje i duchowy wymiar. Ryzykujemy, że staniemy się niewolnikami własnych danych, a algorytm, zamiast poszerzać nasze horyzonty, będzie je jedynie utrwalał, pokazując nam w kółko ten sam, optymalizowany, ale wąski wycinek świata.
Mimo tych wad, nie można zaprzeczyć, że podejście oparte na danych przynosi wymierne korzyście. Dla osób zabieganych, które nie mają czasu ani energii na przeglądanie tysięcy profili, algorytm działa jak osobisty asystent, który dokonuje wstępnej, inteligentnej selekcji. Dla osób o niszowych zainteresowaniach lub bardzo specyficznych wymaganiach, serwisy dla singli oparte na zaawansowanych dopasowaniach mogą być jedynym sposobem, aby znaleźć „swoją drugą połówkę” w globalnej wiosce. Wreszcie, samo korzystanie z tych platform zmusza nas do pewnej formy autorefleksji. Aby stworzyć dobry profil i odpowiadać na pytania, musimy sami sobie zadać pytanie: Kim jestem? Czego tak naprawdę szukam? Jakie są moje fundamentalne wartości? W tym sensie, proces „planowania” miłości online może być wartościowym ćwiczeniem samopoznania, które przygotowuje nas na spotkanie z drugim człowiekiem, niezależnie od tego, czy dojdzie do niego za sprawą algorytmu, czy czystego przypadku. Planowanie nie gwarantuje sukcesu, ale może znacząco zwiększyć jego prawdopodobieństwo, tak jak strategiczne planowanie kariery zwiększa szanse na awans, choć go nie zapewnia. W epoce cyfrowej, miłość przestaje być biernym oczekiwaniem na cud, a staje się aktywnym, strategicznym poszukiwaniem, w którym narzędzia technologiczne są naszymi sojusznikami.
Druga część artykułu zagłębia się w etyczne i społeczne konsekwencje algorytmicznego planowania miłości oraz bada, jak te technologie zmieniają samą naturę naszych relacji.
Etyczne dylematy związane z algorytmicznym planowaniem miłości są głębokie i wielowarstwowe. Pierwszym z nich jest kwestia uprzedzeń i dyskryminacji. Algorytmy nie rodzą się w próżni – są tworzone przez ludzi i uczą się na danych generowanych przez ludzi, a co za tym idzie, przejmują wszystkie nasze ludzkie, często nieuświadomione, uprzedzenia. Jeśli użytkownicy danej aplikacji statystycznie częściej odrzucają profile osób o określonym kolorze skóry, wyznaniu czy pochodzeniu etnicznym, algorytm szybko się tego uczy i zacznie rzadziej pokazywać takie profile, utrwalając w ten sposób rasowe, religijne i kulturowe podziały. Zamiast być narzędziem otwierającym nas na różnorodność, aplikacja matrymonialna może stać się maszyną do tworzenia homogenicznych, zamkniętych baniek, w których spotykamy tylko ludzi „podobnych do nas”. To stwarza poważne niebezpieczeństwo społeczne, pogłębiając polaryzację i utrudniając budowanie mostów między różnymi grupami. Czy naprawdę chcemy, aby o tym, kogo pokochamy, decydowały ukryte, algorytmiczne uprzedzenia, które bezkrytycznie reprodukują status quo? Walka z tym zjawiskiem wymaga od twórców platform niezwykłej transparentności i ciągłej audycji swoich algorytmów pod kątem sprawiedliwości, co jest niezwykle trudnym i złożonym technicznie wyzwaniem.
Kolejnym palącym problemem jest kwestia prywatności i własności danych. Aby algorytm mógł działać, musi nas znać. I zna nas coraz lepiej. Wie nie tylko, że lubisz brunetki i wspinaczkę górską. Wie, o której godzinie jesteś najbardziej aktywny, kiedy jesteś skłonny do flirtu, a kiedy do poważnych rozmów. Analizując Twoje wiadomości, może wnioskować o Twoim nastroju, poziomie inteligencji, a nawet stanie zdrowia psychicznego. Te dane są niezwykle cennym towarem. Chociaż portale randkowe zapewniają o ich ochronie, historia pokazuje, że wycieki danych są nieuniknione. Wyobraźmy sobie świat, w której szczegółowy profil Twojej osobowości i preferencji randkowych, stworzony przez algorytm, trafia w niepowołane ręce i zostaje wykorzystany przez firmy ubezpieczeniowe do wyceny Twojej polisy, przez pracodawców do oceny Twojej „kultury organizacyjnej” lub przez rządy do profilowania społecznego. Głęboka, algorytmiczna wiedza o naszych sercach może zostać przekształcona w narzędzie kontroli i manipulacji. W tym kontekście, „planowanie” miłości wiąże się z fundamentalną wymianą: oddajemy część naszej intymności i autonomii w zamian za obietnicę bardziej efektywnego znalezienia partnera. To transakcja, której długoterminowych konsekwencji wciąż w pełni nie rozumiemy.
Algorytmiczne planowanie miłości ma również głęboki wpływ na dynamikę władzy w samych związkach. W tradycyjnym modelu, para wspólnie mierzyła się z wyzwaniami i odkrywała swoje podobieństwa i różnice w miarę rozwoju relacji. Dziś, algorytm dostarcza nam gotową, szczegółową analizę naszej kompatybilności na samym początku. Z jednej strony, może to pomóc uniknąć poważnych konfliktów wartości na późniejszym etapie. Z drugiej strony, może stworzyć nierealistyczne oczekiwanie, że związek powinien być pozbawiony tarć, skoro algorytm „wykazał” tak wysokie dopasowanie. Gdy pojawi się pierwszy poważny spór, partnerzy mogą zareagować paniką i rozczarowaniem: „Przecież algorytm mówił, że jesteśmy dla siebie idealni! To musi oznaczać, że to nie jest ta właściwa osoba!”. To może prowadzić do porzucania relacji przy pierwszej trudności, zamiast inwestowania w ich rozwój i pracowania nad rozwiązaniami. Miłość zalgorytmizowana ryzykuje stanie się miłością konsumencką – szukamy „idealnego produktu”, a gdy okazuje się, że ma drobną wadę, zwracamy go i szukamy następnego. Zanika wtedy cierpliwość, wyrozumiałość i gotowość do kompromisu, które są kręgosłupem każdego trwałego związku.
Pomimo tych wszystkich zagrożeń, najnowsze trendy w technologii randkowej idą jeszcze dalej w kierunku planowania i przewidywania. Rozwój sztucznej inteligencji generatywnej pozwala na tworzenie w pełni autonomicznych asystentów randkowych, które nie tylko znajdują dla Ciebie pary, ale także prowadzą w Twoim imieniu wstępne rozmowy. Możesz wybrać styl komunikacji („zabawny”, „intelektualny”, „bezpośredni”), a AI będzie prowadzić konwersacje z setkami potencjalnych partnerów jednocześnie, informując Cię tylko o tych, które przeszły przez ten wstępny filtr. To jest szczyt planowania – delegowanie samego procesu poznawania na maszynę. Jeszcze dalej idą pomysły wykorzystania neurobiologii i analizy fal mózgowych do dopasowywania par. Chociaż brzmi to jak science fiction, istnieją już pierwsze, eksperymentalne projekty, które badają, czy osoby o podobnych wzorcach fal mózgowych w reakcji na te same bodźce wykazują większą chemię. Wizja przyszłości, w której platforma randkowa łączy Cię z kimś nie na podstawie jego opisu, ale na podstawie skanu aktywności jego mózgu, jest zarówno fascynująca, jak i przerażająca. To ostateczna redukcja miłości do biologii i fizyki, kompletnie pomijająca duchowy i transcendentny wymiar ludzkiego doświadczenia.
Czy miłość można zaplanować? Odpowiedź wydaje się brzmieć: można próbować, ale pełne sukcesu planowanie jest niemożliwe. Algorytmy, dane i psychometria są potężnymi narzędziami, które mogą znacząco zwiększyć prawdopodobieństwo spotkania osoby z nami kompatybilnej. Działają one najlepiej w sferze tego, co wymierne – wspólne wartości, cele życiowe, style przywiązania. Są doskonałe w filtrowaniu i efektywnym zarządzaniu uwagą w świecie przytłoczonym możliwościami. Jednak w sercu miłości leży tajemnica, która wymyka się wszelkim pomiarom i przewidywaniom. To tajemnica wzajemnego uzdrawiania, nieoczekiwanej alchemii charakterów, wspólnego śmiechu w najmniej spodziewanych momentach i wyboru bycia z kimś pomimo różnic, a nie tylko z ich powodu. Prawdziwa miłość często rozwija się w przestrzeni między tym, co zaplanowane, a tym, co przypadkowe; między tym, co przewidywalne, a tym, co zaskakujące. Najlepsze, co możemy zrobić, to używać narzędzi, które oferują nam portale randkowe, jako mapy, która pomoże nam nawigować po rozległym oceanie możliwości. Ale samej podróży, z jej burzami, ciszą morską i nieprzewidzianymi odkryciami, musimy doświadczyć sami, z otwartym sercem i gotowością do podjęcia ryzyka, które nigdy nie da się w pełni wyeliminować za pomocą jakiegokolwiek algorytmu. Miłość pozostanie piękną, chaotyczną i cudowną mieszanką planu i przypadku, a jej nieprzewidywalność jest być może tym, co nadaje jej najgłębszy sens.